Opowieść o tym jak zaciętą walkę stoczyłam z nauką tkania krajek metodą ogólnie zwaną jako 'wybieraną', tudzież Pick Up - innych nazw nie kojarzę, acz chętnie poznam. :)
Prawda że ślicznie? :D Tak, tylko że z drugiej strony wychodził nadal ten sam sajgon który widzieliście na pierwszym zdjęciu nieudanej strony.... Tak więc wszelaka wiedza dotarła do mnie tylko połowicznie! No ale postęp jest prawda? :p
Z góry przepraszam za wszystkie błędy językowe, stylistyczne i ortograficzne ;)
Mistrzem tkania krajek nie jestem, więc wszytko co robię uważam za naukę, nawet jeśli jest to dwudziesta krajka jaką utkałam daną metodą. Ale moja chęć poszerzania swoich umiejętności w tym temacie jest nadal nieograniczona. I choć w moim odczuciu, klarownych materiałów edukacyjnych jest jak na lekarstwo, to postanowiłam się nie poddawać i nauczyć się tej metody.
Dzieła tkane tą techniką już od dawna podziwiałam u kilku osób i tutaj zdradzam kim one są, a są to fantastyczne i utalentowane babeczki. Nie do wszystkich jestem w stanie podać link, bo nie każda ma oficjalną stronę. Słowiańska Pracownia Rzemiosł Dawnych Didara , Twórcynia slavic handicraft , Słowiański kramik Jarmiły no i Edyta, której tutaj pominąć mi nie wolno :)
Dodam że nie będę opisywać jak się tka, nie będzie to kurs tkania tą metodą, a jedynie moje rozważania na temat przygody jaką była dla mnie nauka :)
O zgrozo...... noooosz kur... do cholery.... nie no nie.... to tylko jedne z licznych i tych łagodniejszych określeń moich niepowodzeń przy próbie rozgryzienia tego z czym to się je.
O zgrozo...... noooosz kur... do cholery.... nie no nie.... to tylko jedne z licznych i tych łagodniejszych określeń moich niepowodzeń przy próbie rozgryzienia tego z czym to się je.
Ale spoko, nie poddajemy się!
Początki choć tragiczne to jednak nie odpuściłam i z całą litanią tych soczystych określeń próbowałam dalej. Choć podczas konsultacji z niektórymi z wyżej wymienionych Pań, moja tzw. łacina raczej była skrzętnie ukrywana, aby Panie nie zgubiły sensu mojej wypowiedzi o dręczącym mnie problemie ;)
Tak więc na warsztat poszedł taki oto wzór, niezbyt skomplikowany, żeby się od razu nie zniechęcić.
Przynajmniej rozrysować mi się udało jakoś sensownie ;)
Następny krok to rozciągnąć te wszystkie nici na inkle loom lub bardko, (u mnie ta pierwsza metoda)... no i jechać dalej. I tak jechałam że już po kilku widocznych sekwencjach które tylko przypominały to co chciałam osiągnąć, wydobył się ze mnie krzyk rozpaczy!
Oto dlaczego....
Dodam że krajka wyglądała tak po obu stronach... co teoretycznie nie powinno nigdy mieć miejsca a już tym bardziej nie powinno trzymać się kupy, a trzymało się :D
No więc nadeszła pora dalszych konsultacji...niemalże błagania dziewczyn żeby mi powiedziały co robię nie tak... oglądając wszelkie filmiki instruktażowa na YouTube niewiele do mnie docierało w tym temacie, nadal nie wiedziałam co jest nie tak, poza efektem mojej pracy ;)
Po dokładniejszych wyjaśnieniach, opisie poczynań moich, a i nawet nagraniu krótkiego filmu jak ja to tkam że wychodzi tak a nie inaczej... nareszcie do mnie dotarło!!! JUPI!!! Teraz już na pewno będzie pięknie!!! Tak no i było.. jednostronnie!
Prawda że ślicznie? :D Tak, tylko że z drugiej strony wychodził nadal ten sam sajgon który widzieliście na pierwszym zdjęciu nieudanej strony.... Tak więc wszelaka wiedza dotarła do mnie tylko połowicznie! No ale postęp jest prawda? :p
Nie był to koniec mojej nauki, ale koniec tej krajki, albowiem z braku sił i wrażenia swej niemocy edukacyjnej ukończyłam ją w tej niedoskonałej formie, mając nadzieję że przy kolejnym dziele moja wiedza zostanie poszerzona i dokonam tego co okazało się dla mnie wcześniej nieosiągalne :p
Efekt końcowy prezentuję tutaj, w sumie tragedii nie ma ;) hehe
Jednak poddać się nie wypada i należy kontynuować to co się zaczęło :)
I tak zanim nawlekłam nici kolejnej krajki, najpierw całą sytuację swej tragedii opisałam na pewnej grupie na fb licząc na pomoc umysłów zajmujących się podobnymi tworami. No i nie przeliczyłam się :) Z pomocą przybiegły mi Panie biegłe w swej twórczości jak i te które próbowały pomóc mi już wcześniej, i to one okazało się wspomogły mnie najbardziej. Gdy już opisałam każdy wykonywany przeze mnie ruch przy tkaniu tej krajki, tak krok po kroku jak małemu dziecku, to w dość krótkim wyjaśnieniu jednej z dziewczyn, w końcu zrozumiałam co robiłam nie tak!
I tak zanim nawlekłam nici kolejnej krajki, najpierw całą sytuację swej tragedii opisałam na pewnej grupie na fb licząc na pomoc umysłów zajmujących się podobnymi tworami. No i nie przeliczyłam się :) Z pomocą przybiegły mi Panie biegłe w swej twórczości jak i te które próbowały pomóc mi już wcześniej, i to one okazało się wspomogły mnie najbardziej. Gdy już opisałam każdy wykonywany przeze mnie ruch przy tkaniu tej krajki, tak krok po kroku jak małemu dziecku, to w dość krótkim wyjaśnieniu jednej z dziewczyn, w końcu zrozumiałam co robiłam nie tak!
Olśnienie... nic jak tylko wielkie olśnienie mnie ogarnęło... to tak jakby ktoś na Ciebie wylał wiadro zimnej ale jakże orzeźwiającej wody! I euforia... tak! już wiem! to musi zadziałać! nie ma innej opcji! jeśli się nie uda to rzucam tkanie! itd itd... myśli które w głowie krążyły, ale i ta pewność że to musi być to!!! I wiecie... TAK! To było to! :D
Ehhh, gdybym miała opisywać krok po kroku co i jak robiłam nie tak, to sądzę że mało kto doczytałby to do końca, wątpię czy i do tego momentu wszyscy dobrną. Ale w skrócie napiszę że zamiast operować tylko nićmi koloru, to podnosiłam i opuszczałam również towarzyszące im nici tła! Kto wie o co chodzi ten od razu zrozumie co robiłam nie tak, a Ci którzy nie wiedzą, to jest to dobry moment żeby też spróbować się nauczyć ;)
Pierwsza krajka skończona została w stanie połowicznym ;) więc aby przetestować swoją świeżo zdobytą wiedzą musiałam rozpocząć nowe dzieło... nowy wzór.
No i oto powstaje nowa krajka techniką której nadal się uczę więc nie jest idealnie ;) ale z obu stron wygląda nareszcie tak jak powinna, a moja radość jest przeogromna!
Jeszcze nie ukończona, ale ponieważ poczułam potrzebę opisania tego tu i teraz, więc dzielę się z Wami fragmentem nie ukończonej krajki ale w końcu wykonanej prawidłowo! hehe
No i oto powstaje nowa krajka techniką której nadal się uczę więc nie jest idealnie ;) ale z obu stron wygląda nareszcie tak jak powinna, a moja radość jest przeogromna!
Jeszcze nie ukończona, ale ponieważ poczułam potrzebę opisania tego tu i teraz, więc dzielę się z Wami fragmentem nie ukończonej krajki ale w końcu wykonanej prawidłowo! hehe
Na zdjęciu widać jej prawą i lewą stronę :)
Ufff.... :D
KONIEC
Też chciałam się zawsze tego nauczyć. I zawsze brakowało czasu. Fajnie wiedzieć że nie tylko ja mam z tym kłopot, ale czytając wpis mam większa motywację by zająć się tematem- bo jak widać DA SIĘ! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńJasne że się da :) Powodzenia! :)
UsuńWłaśnie z tym mam problem nie wiem czy to tkwi w sposobie nawlekania czy w złym wyciąganiu :( Poleciłabyś mi tą grupę na fb?
OdpowiedzUsuńHej, sorki ale kompletnie nie śledzę bloga i nawet nie wiem kiedy ktoś coś komentuje...
UsuńCo do grupy na fb, to jedna z nich nazywa się Grupa tkacka :) tam dziewczyny na pewno coś podpowiedzą.
Hej, jakbyś mogła rozwinąć co było nie tak to była bym bardzo wdzięczna. Mi wychodzi wzór na górze ale na dole nie są nitki "połapane" i nie wiem jak to poprawić... Dzięki i pozdrawiam
OdpowiedzUsuń