26 gru 2011
18 gru 2011
4 gru 2011
3 gru 2011
VISION OF DEATH
Dziś mały montaż do którego użyłam kilka swoich fotografii :D rzadko mi się zdarzają takie prace, ale czasem jest to miła odskocznia od typowej fotografii czy rysunku :)
a tytuł wziął się z płyty grupy OME
a tytuł wziął się z płyty grupy OME
27 lis 2011
Koncert Beltaine w Pruszczu Gdańskim
Witajcie.
Dziś zdecydowanie fotograficznie a nie rysunkowo :) Otóż pragnę wam zaprezentować kilka zdjęć z koncertu na którym byłam w piątek wraz z grupką kilku pań, wśród których wyróżnić mogę moją mamę, oraz... Agę, Elę, Karole i Martuśkę, tak więc w zdecydowanie babskim gronie spędziłyśmy piątkowy wieczór przy muzyce celtyckiej, granej właśnie przez zespół Beltaine z gościnnym udziałem harfisty z Niemiec, Jochenem Vogel, którzy to przywędrowali do nas z odległych Katowic :) Cóż tu dużo mówić, jak stopy się same wyrywają do rytmów ich muzyki, na szczęście znalazło się kilku śmiałków którzy otarli się o taniec irlandzki i zaprezentowali swoje umiejętności podczas grania dwóch utworów czym uratowali mnie i może nie jednego z obecnych przed ośmieszeniem gdyby i im się wyrwać chciało na pozostawiony kawałek parkietu przed sceną :D Tak więc postanowiłam dalej dzierżyć w dłoni mój aparat fotograficzny i skupić się na fotografowaniu i słuchaniu :) A po zakupieniu płytek i jakże wyczynowym zdobyciu autografu wokalisty (reszta zespołu rozpierzchła się w nieznanych mi kierunkach) który to dzielnie stał pod sceną, udałam się do domu z niechybnym planem opisania tegoż pruszczańskiego wydarzenia na swoim blogu :)
Chłopaki dają radę!!! mówię wam :))) macie próbkę z ostatniego studyjnego krążka :)
Dziś zdecydowanie fotograficznie a nie rysunkowo :) Otóż pragnę wam zaprezentować kilka zdjęć z koncertu na którym byłam w piątek wraz z grupką kilku pań, wśród których wyróżnić mogę moją mamę, oraz... Agę, Elę, Karole i Martuśkę, tak więc w zdecydowanie babskim gronie spędziłyśmy piątkowy wieczór przy muzyce celtyckiej, granej właśnie przez zespół Beltaine z gościnnym udziałem harfisty z Niemiec, Jochenem Vogel, którzy to przywędrowali do nas z odległych Katowic :) Cóż tu dużo mówić, jak stopy się same wyrywają do rytmów ich muzyki, na szczęście znalazło się kilku śmiałków którzy otarli się o taniec irlandzki i zaprezentowali swoje umiejętności podczas grania dwóch utworów czym uratowali mnie i może nie jednego z obecnych przed ośmieszeniem gdyby i im się wyrwać chciało na pozostawiony kawałek parkietu przed sceną :D Tak więc postanowiłam dalej dzierżyć w dłoni mój aparat fotograficzny i skupić się na fotografowaniu i słuchaniu :) A po zakupieniu płytek i jakże wyczynowym zdobyciu autografu wokalisty (reszta zespołu rozpierzchła się w nieznanych mi kierunkach) który to dzielnie stał pod sceną, udałam się do domu z niechybnym planem opisania tegoż pruszczańskiego wydarzenia na swoim blogu :)
Chłopaki dają radę!!! mówię wam :))) macie próbkę z ostatniego studyjnego krążka :)
5 lis 2011
Goodbye My Love
Dzisiejsza praca w 100% zainspirowana utworem o tym samym tytule, pochodzącym ze ścieżki dźwiękowej z filmu "300" lecz nie sam utwór był inspiracją ale fragment tego filmu który ktoś wraz z tym utworem zmontował i umieścił na youtube, zresztą sami zobaczcie :) i jak tu się nie inspirować? :)))
http://www.youtube.com/watch?v=P_u55ne1OAo
ps: swoją drogą... uwielbiam muzykę z tego filmu...
http://www.youtube.com/watch?v=P_u55ne1OAo
ps: swoją drogą... uwielbiam muzykę z tego filmu...
30 paź 2011
Halloween II
Tak więc jutro, czyli 31 października mamy Halloween, a krótki tekst na temat historii tego zwyczaju zaczerpnęłam z Wikipedii i brzmi on tak:
"Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain. Ponad 2 tys. lat temu w ten dzień żegnano lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych. Celtowie wierzyli, iż w dzień Samhain zacierała się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących, zaś duchom, zarówno złym jak i dobrym, łatwiej było się przedostać do świata żywych. Duchy przodków czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano. Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w ów dzień w dziwaczne stroje i zakładania masek. Ważnym elementem obchodów Samhain było również palenie ognisk."
Ja się jednak nie będę zagłębiać w symbolikę i to w jaki sposób ten zwyczaj jest odbierany przez różne wyznania, ponieważ dla mnie ma w tym zwyczaju znaczenie jedynie zabawny jego aspekt, radości dzieciaków jak i dorosłych którzy w ten dzień potrafią się uśmiechnąć :)
Obrazek powstał za pomocą, ołówka, tuszu, ecoliny, akwareli i kredek, A3. :)
"Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain. Ponad 2 tys. lat temu w ten dzień żegnano lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych. Celtowie wierzyli, iż w dzień Samhain zacierała się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących, zaś duchom, zarówno złym jak i dobrym, łatwiej było się przedostać do świata żywych. Duchy przodków czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano. Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w ów dzień w dziwaczne stroje i zakładania masek. Ważnym elementem obchodów Samhain było również palenie ognisk."
Ja się jednak nie będę zagłębiać w symbolikę i to w jaki sposób ten zwyczaj jest odbierany przez różne wyznania, ponieważ dla mnie ma w tym zwyczaju znaczenie jedynie zabawny jego aspekt, radości dzieciaków jak i dorosłych którzy w ten dzień potrafią się uśmiechnąć :)
Obrazek powstał za pomocą, ołówka, tuszu, ecoliny, akwareli i kredek, A3. :)
16 paź 2011
Halloween
Choć wiem że do Halloween jeszcze trochę czasu, to jednak ten obrazek powstał dziś, dosłownie dziś bo zaledwie przed chwilką go zeskanowałam :)
Wielu uważa że jest to święto zupełnie nam nie potrzebne, że my mamy swoje, Wszystkich Świętych następnie Zaduszki, ale też uważam że jest nam trochę potrzebne gdyż wnosi w ten okres zadumy odrobinę radości na dzień przed Świętem Zmarłych.
Kiedyś miałam sceptyczne podejście do do Halloween i tzw. amerykanizacji naszych zachowań i świąt, ale czy jest coś złego w zabawie dzieci w taki dzień? :) Uśmiech jest ważny a tak odbieram właśnie to święto, jako powód do tego by pojawił się na ich i naszych twarzach :) a nasze święta? uwielbiam ich specyficzny nastrój i piękno... to jeden z najpiękniejszych widoków gdy tysiące ogników święcą w miejscu gdzie odpoczywają nasi bliscy...
Po prostu nauczmy się uśmiechać, ja chyba znów zaczynam :)
(ołówek i tusz , później akwarelka, format A3 :)
Wielu uważa że jest to święto zupełnie nam nie potrzebne, że my mamy swoje, Wszystkich Świętych następnie Zaduszki, ale też uważam że jest nam trochę potrzebne gdyż wnosi w ten okres zadumy odrobinę radości na dzień przed Świętem Zmarłych.
Kiedyś miałam sceptyczne podejście do do Halloween i tzw. amerykanizacji naszych zachowań i świąt, ale czy jest coś złego w zabawie dzieci w taki dzień? :) Uśmiech jest ważny a tak odbieram właśnie to święto, jako powód do tego by pojawił się na ich i naszych twarzach :) a nasze święta? uwielbiam ich specyficzny nastrój i piękno... to jeden z najpiękniejszych widoków gdy tysiące ogników święcą w miejscu gdzie odpoczywają nasi bliscy...
Po prostu nauczmy się uśmiechać, ja chyba znów zaczynam :)
(ołówek i tusz , później akwarelka, format A3 :)
9 paź 2011
8 paź 2011
4 paź 2011
Jaszczurki urodzinowe
Dziś urodziny obchodzi najdroższa mi osoba, mężczyzna przy którym czuję się bezpieczna i ważna, mężczyzna któremu bardzo dużo zawdzięczam, który jest zawsze bardzo blisko mnie nawet jeśli na co dzień dzielą nas setki kilometrów... i choć brak często ramienia na którym można oprzeć głowę to jest zawsze przy mnie, w każdej chwili gdy tego potrzebuję gotów by pomóc i wesprzeć...
A czemu jaszczurki? Bo są jeszcze bardzo żywym wspomnieniem minionego urlopu, miejsca w który razem go spędziliśmy, a było ich tam mnóstwo (:
Do szkicu użyłam właśnie kilku zdjęć Grzesia i jego siostry Kasi i dziś właśnie z okazji jego urodzin chcę mu je podarować, może na razie bardziej wirtualnie, ale w końcu trafią w odpowiednie miejsce (:
Wszystkiego najlepszego (:
Szkic ołówkami, H2, B, B2, B3, B5, format A3, kilka godzin jednego dnia (ok 5) maaaało czasu było (:
A czemu jaszczurki? Bo są jeszcze bardzo żywym wspomnieniem minionego urlopu, miejsca w który razem go spędziliśmy, a było ich tam mnóstwo (:
Do szkicu użyłam właśnie kilku zdjęć Grzesia i jego siostry Kasi i dziś właśnie z okazji jego urodzin chcę mu je podarować, może na razie bardziej wirtualnie, ale w końcu trafią w odpowiednie miejsce (:
Wszystkiego najlepszego (:
Szkic ołówkami, H2, B, B2, B3, B5, format A3, kilka godzin jednego dnia (ok 5) maaaało czasu było (:
30 sie 2011
In the forest
Dziś kolejna ilustracja z takiej jakby chyba serii która samoistnie zarysowała mi się w głowie. Trochę nawiązująca do secesji choć zaczynając rysować te obrazki w cale mi do głowy nie przyszło aby wzorować się na tym stylu, uświadomiło mi to dopiero kilka osób oglądających moje prace i w sumie chyba nawet mi się to podoba :D Tak więc, kolejna praca, trzecia :) może będą następne... cóż, przypadło mi do gustu takie mazianie :D
ps: tym razem rysowane na A3 a nie jak poprzednie na A4, oczywiście tusz i PS :)
ps: tym razem rysowane na A3 a nie jak poprzednie na A4, oczywiście tusz i PS :)
21 sie 2011
20 sie 2011
6 sie 2011
Wycinankowo
Dziś zgapiłam troszkę z ikeja :p w poszukiwaniu bowiem łyżeczek na stronie znalazłam jakieś takie wycinankowe właśnie motylki, i chcąc pokazać że również jak zechcę mogę sobie takie sama zrobić, przystąpiłam do owego dzieła tworzenia :D I tak wzięłam sobie kartę A3, powycinałam nożem do papieru, nie nożykiem! albowiemż nie posiadam takowego... co zresztą widać po kanciastych brzegach i gdzieniegdzie poszarpanych fragmentach :D podkleiłam drugą kartką A3 którą wcześniej pomalowałam akwarelkami, poodginane skrzydełka, czółka i trawki pod spodem również pomaziałam akwarelką... i wyszło takie nie wiadomo co, co nawet nie mogę wkomponować w passe-partout albowiem tak dużego nie posiadam :D ale przynajmniej wiem że potrafię i jak tylko skołuję lepszy nożyk, a jeden mam już na oku, myślę że przystąpię do tworzenia kolejnego dzieła z serii wycinankowej :D:D:D
5 sie 2011
El...
Obrazek z wczoraj, choć szkic powstał kilka miesięcy temu, a raczej sama buzia, któregoś dnia w pracy, tak na szybkiego, jak to mówią... :) Ostatnio zbyt wiele rzeczy miałam na głowie, miłych i tych mniej sytuacji, nie warto jednak roztrząsać, w każdym razie teraz jestem nieco bardziej spokojniejsza i po prostu myślę jedynie o zbliżającym się urlopie i tym aby się po prostu oderwać od tego wszystkiego co na co dzień. Dawno nie narysowałam niczego od tak, po prostu dla siebie i stąd właśnie ta ilustracja... z chęci powrotu do dawnych chwil gdy niemal każdą zajmowało mi rysowanie :)
ps: trochę mjuzik :) http://www.youtube.com/watch?v=mjWs-TkjaaQ
ps: trochę mjuzik :) http://www.youtube.com/watch?v=mjWs-TkjaaQ
24 lip 2011
Genesis Classic i otwarcie Faktorii
Chciałam się z wami podzielić moimi wrażeniami i refleksjami na temat otwarcie Faktorii w Pruszczu Gdańskim i koncercie Raya Wilsona jako Genesis Classic, a są one różne.
Otóż, występ Raya był jak dla mnie jedynym elementem całej tej imprezy który ją uratował... I oczywiście dlatego że niesamowicie uwielbiam gościa od kiedy nagrał razem z Genesis płytę "Calling All Stations" i od tych już kilkunastu lat ta płyta zawsze do mnie wraca i z tym samym zapałem ją słucham, i tak już chyba będzie zawsze. W każdym razie koncertem byłam zauroczona, udało mi się zdobyć autograf Raya na płycie którą wcześniej zakupiłam, uścisnąć mu dłoń i stwierdzić że chyba jej już nigdy nie umyję :D ale nie bójcie się, możecie śmiało podawać mi rękę ponieważ z ciężkim sercem ale w końcu ją umyłam :D W każdym bądź razie na tym kończą się plusy całej tej zabawy w otwarcie Faktorii. A konkrety... proszę bardzo.... Na samym wstępie wraz z Karoliną postanowiłyśmy zwiedzić ten przybytek wspaniałej nowocześnie starodawnej architektury... na samym wstępie (było to parę minut po 19ej) panowie ochroniarze poinformowali wszystkich zainteresowanych o tym że Faktoria została właśnie zamknięte i teraz niejakie !!!VIPy!!! będą się tam teraz przechadzać... więc podsumowując... my "hołota" mogliśmy ją w dzień otwarcia oglądać od 17-19 dzięki łaskawościom władz i VIPów... ach... dzięki wam wielkie za te łaski...
Później po bezowocnych walkach i próbach obejrzenia tego wieloletniego owocu pracy naszych władz postanowiłyśmy się czegoś napić... i tu kolejna niespodzianka :D otóż w całej okolicy nikt nie zadbał o to żeby spragnieni turyści i mieszkańcy mogli zakupić choćby butelkę wody czy jakiegoś wafelka do schrupania, jedyne czym mogliśmy się raczyć to kwas chlebowy, a tutaj obawiam się że nie wszyscy są jego amatorami.... dla większości pruszczan będzie wiadomo o czym teraz mówię... a więc, wraz z Karolą wybrałyśmy się na spacer do sklepu, najbliższy otwarty to "Fart" zatem spacer po to żeby się czegoś napić... mmmm po prostu cudnie, bo co tu dużo mówić. Następnie powrót, mały piknik dla spragnionych i głodnych przed koncertem ( oczywiście produkty zakupione w Farcie) i następnie koncert Genesis Classik, jak już wcześniej wspomniałam, jedynej zaje...tej rzeczy jaka tam miała miejsce, bo nawet Karola odcisków się nabawiła tymi spacerami do wodopoju z kilometr dalej! Po koncercie fajerwerki, w między czasie jakieś pokazy ogni, ale jakoś ja zainteresowania nimi nie wykazałam (wybaczcie mi to) no i wystrzeliły.... i nawet fajnie było choć niekiedy miałam wrażenie że one zniknęły gdzieś za kłębowiskiem dymu który się tam nagromadził, no ale muzyczka grała, ognie strzelały i było miło i fajnie :D po czym impreza zakończyła się i całe tłumy zaczęły opuszczać ten jakże cudny przybytek architektury starodawnej... Można by wiele jeszcze pewnie napisać o wrażeniach itd... ale kto to będzie czytał w ogóle???
No nic, miałam ze sobą aparat ale bez weny do fotografowania, mimo wszystko kilka zdjęć zrobiłam, średniawe, bo jakoś daleko od sceny mnie rzuciło, szczerze, to na samym końcu byłam :D hihi. ale sobie zerknijcie mimo wszystko ;D
Otóż, występ Raya był jak dla mnie jedynym elementem całej tej imprezy który ją uratował... I oczywiście dlatego że niesamowicie uwielbiam gościa od kiedy nagrał razem z Genesis płytę "Calling All Stations" i od tych już kilkunastu lat ta płyta zawsze do mnie wraca i z tym samym zapałem ją słucham, i tak już chyba będzie zawsze. W każdym razie koncertem byłam zauroczona, udało mi się zdobyć autograf Raya na płycie którą wcześniej zakupiłam, uścisnąć mu dłoń i stwierdzić że chyba jej już nigdy nie umyję :D ale nie bójcie się, możecie śmiało podawać mi rękę ponieważ z ciężkim sercem ale w końcu ją umyłam :D W każdym bądź razie na tym kończą się plusy całej tej zabawy w otwarcie Faktorii. A konkrety... proszę bardzo.... Na samym wstępie wraz z Karoliną postanowiłyśmy zwiedzić ten przybytek wspaniałej nowocześnie starodawnej architektury... na samym wstępie (było to parę minut po 19ej) panowie ochroniarze poinformowali wszystkich zainteresowanych o tym że Faktoria została właśnie zamknięte i teraz niejakie !!!VIPy!!! będą się tam teraz przechadzać... więc podsumowując... my "hołota" mogliśmy ją w dzień otwarcia oglądać od 17-19 dzięki łaskawościom władz i VIPów... ach... dzięki wam wielkie za te łaski...
Później po bezowocnych walkach i próbach obejrzenia tego wieloletniego owocu pracy naszych władz postanowiłyśmy się czegoś napić... i tu kolejna niespodzianka :D otóż w całej okolicy nikt nie zadbał o to żeby spragnieni turyści i mieszkańcy mogli zakupić choćby butelkę wody czy jakiegoś wafelka do schrupania, jedyne czym mogliśmy się raczyć to kwas chlebowy, a tutaj obawiam się że nie wszyscy są jego amatorami.... dla większości pruszczan będzie wiadomo o czym teraz mówię... a więc, wraz z Karolą wybrałyśmy się na spacer do sklepu, najbliższy otwarty to "Fart" zatem spacer po to żeby się czegoś napić... mmmm po prostu cudnie, bo co tu dużo mówić. Następnie powrót, mały piknik dla spragnionych i głodnych przed koncertem ( oczywiście produkty zakupione w Farcie) i następnie koncert Genesis Classik, jak już wcześniej wspomniałam, jedynej zaje...tej rzeczy jaka tam miała miejsce, bo nawet Karola odcisków się nabawiła tymi spacerami do wodopoju z kilometr dalej! Po koncercie fajerwerki, w między czasie jakieś pokazy ogni, ale jakoś ja zainteresowania nimi nie wykazałam (wybaczcie mi to) no i wystrzeliły.... i nawet fajnie było choć niekiedy miałam wrażenie że one zniknęły gdzieś za kłębowiskiem dymu który się tam nagromadził, no ale muzyczka grała, ognie strzelały i było miło i fajnie :D po czym impreza zakończyła się i całe tłumy zaczęły opuszczać ten jakże cudny przybytek architektury starodawnej... Można by wiele jeszcze pewnie napisać o wrażeniach itd... ale kto to będzie czytał w ogóle???
No nic, miałam ze sobą aparat ale bez weny do fotografowania, mimo wszystko kilka zdjęć zrobiłam, średniawe, bo jakoś daleko od sceny mnie rzuciło, szczerze, to na samym końcu byłam :D hihi. ale sobie zerknijcie mimo wszystko ;D
Subskrybuj:
Posty (Atom)